wtorek, 6 grudnia 2011

ŚTP odc.1 'To nie koniec, ludziska!'

Chris: O tak! startujemy z nowym sezonem! Najdziwniejszym jaki tylko może być! ŚWIRY TOTALNEJ PORAŻKI!!! Osiemnastka frajerów zamieszka ze mną, Cheffem i stażystami w starej, ale odnowionej willi na prywatnej wyspie! Nie możecie tego przegapić. A teraz ich zobaczmy (przyjeżdża autobus, wysiadają z niego dzieciaki)
Alice: (siedzi na barana u Nathana)hej! hej! hej!
Chris: Alice, Nathan, Sierra...
Sierra: Ale fajnie! Wyspa! Czy Cody... (zatkał jej usta) uhmmmwm
Chris: tak, tak. Alejandro, Gwen...
Gwen: Cześć (taszczy dużą walizkę) uhh
Nathan: (cały czas z Alice na ramionach) pomóc? (pomógł :))
Gwen:Dzięki. ciekawe, bezinteresowny dżentelmen... oni przypadkiem nie wymarli? (uśmiechnęła się)
Nathan: A widzisz, najwyraźniej został ostatni okaz, więc nie zmarnuj szansy
Alice: nie słuchaj go. jest zdesperowany. Od dwóch dni nie ma dziewczyny. (do chłopaka) Prawda?
Chris: ehhh, Heather, Lindsay, Owen, Bridgette
Bridgette: O rajuśku! (patrzy się na fale) aż się słabo robi na ich widok! (patrzy się na Nathana) nie tylko na ich...
Nathan: (chciał do niej coś powiedzieć, ale Alice uderzyła go piętą w bok) AŁ!?!
Chris: Zeke, Tyler, Eva, Noah, Cody...
Alice: AAA! Moje kochanie! (zeskochyła z ramion Nathana i rzuciła się na niego. Wylądowali na trawie)
Cody: ughh...też cię kocham i tęskniłam, ale trzymasz kolano na moich...
Alice: sorry (wzięła nogę)
Cody: uhhh, co za ulga
Chris: słuchajcie, ludzie, czeka was pierwsze wyzwanie!
Chris: Olivia, Courtney i Duncan! ok, słuchajcie. Czeka was pierwsze zadanie!
Courtney: tak szybko?! Nawet nas nie oprowadziłeś i się nie rozpakowaliśmy... i...
Chris: kto tu jest prowadzącym?
Courtney:no ty
Chris: właśnie! więć macie dobiec do domu...
Lindsay: do domu?! zanim ja dobiegnę do swojego domu, to...
chris: niee! do tego domu!! (pokazuje na budynek)
Lindsay: aa
Liv: no, ale czy to nie jest trochę... nie wiem, nie fair? są tu też mniej wysportowane osoby
Chris: nieważne jak jesteś szybki. ważny jest fart jak znajdziesz pokoje... a tam czeka na was Cheff! no! ruchy! ruchy!!! (pobiegli)

Alice: (wzięła Codyego na ręce) Musimy wygrać! Nat! ruszaj dupę!
Nathan: no a co robię
Courtney: ale wy jesteście... jak dzieci! (wyprzedziła ich)
Alice: o nie! nie dam jej wygrać!! (rozpędziła się, a Cody zakrył oczy rękoma ze strachu)


Alice: nie wiem co jej takiego zrobiłam, ale strasznie jej chyba zawadzam. jest zła za tamto z tym sokiem? phh, przecież mówiłam, że to wszystko wymyślił McClean. Więc na niego niech się złości, chyba że chodzi jeszcze o coś innego?
Courtney: nie lubię tej..  całej Alice... podwala się do Duncana! A wszyscy wiedzą, że on jest mój! (pisze coś w notatniku) Jest pierwsza na mojej liście! zaraz po Gwen!

Zeke: ee..  Bridgette, może ci pomóc??
Bridgette: nie, dzięki. (wbiegli na schody)
Zeke: a mo...
Bridgette: nie!
Zeke: raany, nie musisz krzyczeć...

Jakieś 10 minut później

Heather: (biegnie przez korytarz, spotyka Alejandro) uhh! nie mam siły! (zwalnia)
Alejandro: (złapał ją za rękę) dasz radę, Heather!
Heather: ty mi pomagasz?!
Alejandro: tez się sobie dziwię...

W innej części budynku

Eva: (do Liv) biegniesz jak baba!
Liv: (zsapana) bo ja jestem dziewczyną?! (stanęła) najwidoczniej w przeciwieństwie do ciebie...
Eva: Coś ty powiedziała?! (odwróciła się)
Liv: yyy.... nic? (Eva zaczęła ją gonić, a ona nagle nabrała sił i pobiegła sprintem, całe zajście przypominało scenkę z Benny'ego Hill'a [może ktoś to kojarzy] xD ale w końcu Liv jakoś ją zgubiła)

Liv: sama zaczęła! prawda?! widzieliście! i teraz będę miała przechlapane...(modli się) błagam! błagam! żebyśmy nie były w tej samej drużynie! 

Metaaa (gdy dobiegła ostatnia łamaga)

Cheff: Pierwsza dobiega.... Alice z Codym na rękach!
Courtney:jak mogłam być trzecia?! Ja?!?! grrrr!
Chris: Dobra! a teraz drużyny! Po kolei jak przybiegliście!
Alice i Court: Co?! Ja nie chce być... (pokazały na siebie kciukami) z nią w drużynie!
Chris: (przewróciła oczami) Alice, Cody, Courtney, Nathan, Duncan i Liv to pierwsza drużyna. wybierzcie nazwę!
Alice: O! wiem! "Nakręcone Nimfomanki"!
Drużyna: ...
Alice: no co?
Cody: a może "Psychotyczne Krejzole"?
Chris: niech będzie!
Alice: ja tam jestem za Nimfomankami...
Duncan: (staną za nią i położył brodę na jej ramieniu) ja też...
Alice: oooo! o! widzicie?! nimfomanki rlz!
Chris: druga drużyna to... Alejandro, Heather, Gwen, Lindsay, Trent i Ezekiel! jaka nazwa? hę?
Ezekiel: może... "Nienormalni Żelkozjadacze?"
Drużyna: nie!
Gwen: zaraz, to całkiem niezła nazwa...
Trent: no fakt...
Chris: Świetnie! czyli reszta... Sierra, Bridgette, Eva, Noah, Owen i Tyler tworzą ostatnią drużynę!
Sierre: Zbzikowane Kozaki!! ihihhh!
Chris: super!
Eva: ej! my nie chcemy się tak nazywać!
Alice: pech
Eva: masz coś do powiedzenia?!
Alice: no skoro mówię, to mam
Eva: ugggrrr (zaciska pięści) zaraz ta twoja śliczna buźka...
Alice: Moja śliczna, a z twoją gębą co?
Eva: Osz ty! (chciała uderzyć ją z pięści, ale alice złapała ją za czoło, że ta nie mogła jej dosięgnąć)
Alice: pogadamy jak trochę urośniesz. Pij mleko i dużo śpij, to może mi dorównasz.
Liv: ahah! to było dobre!
Eva: ty tez chcesz coś powiedzieć?
Liv: co? ja? nieee....
Cris: dobra, spokój! Alice, zostaw ją. Okej?
Alice: dooobra

Eva: ta... uhh! jak mogłam się tak poniżyć?!!?!
Tyler: jak mogłem być ostatni... (załamana minka)
Liv: waaaa, jestem w drużynie z Alice, a Eva jej nie podskoczy! kamień spadł mi z serca! naprawdę!

Chris: Teraz tak szybko powiem gdzie co jest. Tu gdzie jesteśmy to wasze piętro. Macie tu sypialnie, pokój zwierzeń, a właściwie to kibelek... (uśmieszek) Krejzole wyjątkowo będą korzystać z luksusów drugiego piętra, bo wygrali. Od jutra aż do rozłączenia drużyn nie będziecie tam spać. Ale wygrana drużyna będzie mogła tam korzystać z mediów.
Lindsay: łiiiii!! (zaczęła podskakiwać)
Heather: nie wygraliśmy idiotko!
Lindsay: ooooh
Chris: na parterze jest kuchnia, salon, kominek. Chris: pod ziemią jest basen i piwnica z kotłowonią. tam nie radzę zaglądać...
Sierra: nie można na basen? :c
Noah: można! chris mówi, że nie radzi wchodzić do kotłowni. rany... takie trudne do zrozumienia?
Sierra: aaha
Chris: Cały dom i wyspa jest do waszego użytku, ale drugie piętro dla VIP-ów. Jak pozwolą, to może będziecie mogli.
Alice: ehmm... nie zapomniałeś o czymś?
Chris: nie.
Alice: halo! (pomachała mu przed oczami palmtopem)
Chris: a, no tak. Wiedziałem
Alice: nooo jasne...
Chris: Alice może mieć palmtopa. Cały czas.
Courtney: ej! to nie sprawiedliwe! to ja powinnam mieć palmtopa!
Chri: (wzruszył ramionami) może jak ładnie poprosisz, to ci da skorzystać...
Courtney: (alice wyszczerzyła zęby w jej stronę) uhh
Chris: dobra, wy się rozpakujcie,a krejzole za mną!

Na piętrze dla VIP-ów

Chris: proszę, wasze pokoje. Podzielcie się po równo i korzystajcie bo nie planuję w najbliższym czasie takiej nagrody. (poszedł)
Courtney: (złapała Liv za nadgarstek) chodź, będziemy razem w pokoju
Liv: ok
Alice: yy... 2 pokoje, ja i trzech chłopaków... spoko
Cody: więc jak?
Duncan: oczywiste, że idzie ze mną, nie?
Alice: sie pytasz ^^
Nat: mieliśmy zacisnąć te rodzinną nitkę... coś pokręciłem... mniejsza z tym (machnął ręką) jak mam sie do ciebie zbliżyć, jak będziesz cały czas z nim?
Alice: noo, nie ma innej bezpiecznej opcji. Jak Dun i moje kochanie (uśmiechnęła się do Codyego) będą w jednym pokoju, to się pozabijają, a ja dam sobie z nim radę.
Duncan: tak, ciórcia. (uśmiechną się)
Alice: ty! synek!


Alice: dobra, szczerze? podoba mi się skład drużyny. Jest Duncan, Nathan i Cody i jestem hepi! Olivii jeszcze nie znam, a Courtney jest dobrym graczem i jakoś ją przetrawię ^^ szkoda, że trent nie jest z nami. przyzwyczaiłam się do niego... no, trudno. Przynajmniej się spiknie z Gwen, albo coś. 

Liv: Ale super! (rzuciła się na wodne łóżko) uhmm
Courtney: wygodne?
Liv: ahhh
Courtney: słu...
Liv: spoko
Courtney: ale co?
Liv: chcesz założyć ze mną sojusz, nie? Oglądałam pare odcinków. Więc to i owo wiem (uśmiechnęła się i zaczęła czesać palcami swojego kucyka)
Courtney: niezła jesteś
Liv: noo, proste.

Courtney: uh! nie wiedziałam, że tak łatwo pójdzie...
Ezekiel: łiki łiki!
Liv: może i nie jestem geniuszem, ale wiem, że przyda mi się sojusz. 
Ezekiel: Zeke rapuje, czasu nie marnuje!
Liv: I wiem też, że muszę się pilnować, bo z nią nigdy nie wiadomo.
Ezekiel: joł!



Dwie godziny później. Pokój Alice i Duncana

Leżą na łóżku i oglądają horror na laptopie, Drzwi od pokoju otwarte. Znudził im się powoli film. Duncan pociągną ją za włosy, Alice go uderzyła, zaczęli się bić i mocować. Wtedy w drzwiach staje Nathan. Alice leży na Dunacanie w nietypowej pozycji (xD) a Nat na luzie, oparł się o drzwi.
Duncan: yyy Nathan?!
Alice: (szybko z niego zeszła) Zawsze musisz przychodzić w najgorszych momentach?
Nathan: mam to po siostrzyczce (uśmieszek)
Alice -.-
Nathan: (rzucił w nich kondomem) jestem za młody żeby być wujkiem...(i poszedł)
Alice: (zakryła twarz rękami i próbowała się nie śmiać) co za...
Duncan: (tez próbuje powstrzymać śmiech) a może coś na poprawienie humoru?? (podniósł cwaniacko brew)
Alice: czyżby chodziło ci o...
Duncan: czytasz mi w myślach

Alice: ale ja mu skopie dupe! tak! Nathanowi!
Duncan: (siedzi obok niej) ahahah, niezłą ma rodzinkę. tyle powiem. z nią na czele oczywiście
Alice: cicho siedź! (uderzyła go łokciem)
Duncan: ahahahah, chodź, bo lody się roztopią... (wstał i pociągnął ją za sobą)
Alice: oj tam, oj tam

Pokój żelkozjadaczy

Lindsay: um, nie ma nikogo w drużynie z kim można by było pogadać...
Heather i Gwen: (sarkastycznie) jakie to smutne (popatrzyły się na siebie i uśmiechnęły o.o)
Trent: I tak będziecie się kłócić? to ja dziękuję...
Alejandro: z resztą, ty też masz podobny problem. Amigo
Tent: jaki niby? co już wymyśliliście?
Ezekiel: Bez tej twojej koleżanki jestes troche smutny.
Lindsay: Ohh, oni tak słodko wyglądają!
Trent: (zaczerwienił się) o jakiej koleżance wy mówicie?
Heather: nie udawaj. Alice
Alejandro: si, si
Trent: to tylko przyjaciółka... z resztą! co ja będę się wam tłumaczył...
Alejandro: nie musisz. Ale radzę ci nie sabotować drużyny, bo będzie z tobą źle. Już ja się wtedy o to postaram!
Trent: juz raz popełniłem błąd i już się nauczyłem, że miłość jest gówno warta! (wszystkich zamurowało. popatrzył się na Gwen i wyszedł)

Trent: nie podoba mi się... chyba... w końcu wtedy grała gotkę i to nie do końca była ona, nie? więc jak mogę być w niej zakochany?! a do tego już wiem, że to gra i że uczucia są na drugim miejscu... mam nadzieję, że będę się tego trzymał... przez Gwen byłem w konflikcie z Codym, a teraz jest moim kumplem. (westchną) Rozdział z Alice jak na razie musi poczekać
Gwen: nadal chowa urazę? zasłużyłam sobie... chyba ;c

Tymczasem w Jacuzzi (czy jakoś tak xD)

Courtney: (pije koktajl kokosowy) urodziłam się żeby tu trafić
Liv: rzeczywiście. bosko tu jest... (nakłada ogórki na oczy)
Nathan: (podszedł do dziewczyn) coś boskiego? mowa o mnie? (zabrał jednego ogórka Liv i go zjadł. oparł się o wannę)
Liv: ej! (mina zabójcy)
Nathan: mmm... udawany brak sympatii. niestety, ale muszę cię rozczarować, bo nie kręcę z tępymi debileczkami
Liv: nie podobasz mi się!
Nathan:  no taaa, oczywiście (uśmiech) ale jak się postarasz, to mogę zrobić wyjatek
Liv: (wkurw, zabrała Courtney koktajl i wylała go na niego)
Nathan: kokos...
Courtney: ej!
Liv: (do Courtney) sory, poniosło mnie
Nathan: wybacz, moja wina... byłoby mi miło gdybyś zaszczyciła mnie swoją obecnością... to znaczy jak umyję włosy...
Courtney: hmmm, chyba będę miała pięć minut
Nathan: świetnie... (pomógł jej wyjść)
Liv: (popatrzyła się przed siebie) grrr (ogórek spadł jej z oka do wody)

Liv: ja nie mogę! jaki on jest! uhhh!
Courtney: jak tylko Duncan mnie z nim zobaczy! na pewno zeżre go zazdrość i zapomni o tej... jak jej tam?
Nathan: wiem, wiem. zdenerwowałem ją. Ale co tam. Wygląda z tym kucykiem jakby szła do przedszkola. noo  chyba o kilkanaście lat za późno na przedszkole, nie?
Liv: nie lubię go! (grymas)

tymczasem na dachu

Duncan: ale ładny księżyc, nie?
Alice: (popatrzyła się w niebo) hmm... biorąc pod uwagę jego wizualny aspekt, jest on specyficzny w swojej strukturze obiektywnej
Duncan: udam, że coś zrozumiałem...
Alice: (zaśmiała się lekko) To zależy od punktu patrzenia na punkt widzenia . Kwindesencja omawianego zagadnienia jest nam bardzo dobrze znana. eh, a jeśli o mnie chodzi, to nic w nim nie widzę (smutna minka)
duncan: jak to nic?
Alice: po prostu -nic. (wymusiła uśmiech) Jak tak patrzysz w niebo... myślisz o jakiejś konkretnej osobie? dziewczynie? hę?
Duncan: (uśmiechną się rozmarzony) no jest (popatrzył się na molo i zobaczył courtney flirtującą z Nathanem. uśmiech znikną z jego twarzy) eee... właściwie to chwilami sam nie wiem
Alice: (popatrzyła się w tym samym kierunku) co za... obiecał... (popatrzyła się na punka) przepraszam. Ale mogę ci poprawić humor (akurat dwójka szła w stronę domu, była już niedaleko. Zeszła kocimi ruchami niżej,  i rzuciła w dół swoim lodem)
Courtney: (z dołu: plask!) fuuuuu! (Alice i Dun już leżeli ze śmiechu)

Alice: to mi się nigdy nie znudzi...
Duncan: (wyciera łezkę) laska wymiata normalnie... hahah

Duncan: idziesz już? (otwierał okno od poddasza)
Alice: posiedzę jeszcze chwilę... masz palmtopa (podała mu)
Duncan: dzięki... jak tam chcesz (poszedł)
Alice: (do siebie) co ta miłość robi z ludźmi...
I wtedy zaczął lać deszcz. naprawdę, urwanie chmury. chciała wejść do środka, ale Punk zamkną odruchowo okno
Alice: szlag!
Zjechała powoli po śliskich dachówkach. przeszła kawałek po rynnie i doszła do parapetów. przechodziła od okna do okna. zatrzymała się na chwile, bo była tak mokra, że ledwo nie ześlizgiwała.
Trent: (siedział wygodnie na fotelu i grał na gitarze. popatrzył się w okno i zobaczył przemoczoną dziewczynę na widok której kolana mu się zawszę uginają, a dłonie nienaturalnie pocą) Alice?! (podbiegł szybko do okna i uderzył o nie dłoniami)
Alice: Trent! (uśmiechnęła się)
Trent: co ty tam robisz?! (otworzył okno)
Alice: siedzę na parapecie (powoli wchodziła uważając żeby się nie poślizgnąć. niestety, poślizgnęła i wpadła prosto w ramiona trenta)
Trent: (złapał ją) uważaj... (popatrzył się jej w oczy a ich usta były naaaprawdę blisko, taka swet [<3] chwila)
Alice: (dotknęli się ustami i można powiedzieć, że lekko pocałowali <3 ale wredota jedna musiała spieprzyć. Odsunęła się lekko) ym...
Trent:  ja... (puścił ją)

Alice: ... 
Trent: ja pierdolę! ale ze mnie debil... ja sie powoli w nią zamieniam... za niedługo przeniose się na elektryczną... (uderzył się z liścia) głupi jestem i tyle!!
Alice: ... 

Alice: mogę udawać, że nic nie było
Trent: Byłbym wdzięczny
Alice: to... ja... (pokazała kciukiem na drzwi) ja już pójdę
Trent: A, no... tak (odsuną się schodząc jej z drogi)
Alice: (stała już w drzwiach, ale się zatrzymała) dobranoc (i poszła)
Trent: dobranoc...



AVE <3


koniec :D trochę męczyłam ten odcinek i trochę namieszałam =D no co poradzę, mam nadzieje, że się podobało ^^ a głosowanie od następnego odcinka : **



13 komentarzy:

  1. Ciekaweeee xD Nie mogłam do końca rzeczytać, ucho,ząb i głowa mnie bolą, będę musiała później skończyć czytać =P

    OdpowiedzUsuń
  2. ahah o lol xD nie no ja myślałam że ostatnia dobiegła Liv a jak przeczytałam że Tyler się żalił bo przybiegł ostatni to gleba xDD haha ten rap Zeka był boski *_* xD ahaha nie chce być wujkiem nie nooooo jeszcze większa glebaaaaaaa xDDD uahuahuah :D waaa ale momentyyy xDD ej ej Trencio Natrencio jest Gwen :P a poza tym to twój sezon więc xDD haha ta Alice mi kogoś przypomina ... xD (moją JD ;D) uihuihi czekam na nexxtaaaa!!!! Naprawdee :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No, skończyłam czytać. Tylko ucho i ząb mnie bolą ale przeżyłam xD
    Rap Zeka był
    Z
    A
    J
    *
    B
    I
    S
    T
    Y
    !
    !
    !
    xD
    Czekam na Nexa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju <333 Nie sądziłam, że ktoś tam w ogóle jeszcze zagląda. Ja sama wpadam co parę dni, ale tylko dlatego, że: a) nudzi mi się b) sprawdzam stare śmieci z ogromnego sentymentu. Dziękuję Ci za komentarz i miłe słowa. To nadal wiele dla mnie znaczy. A więc.. muszę to napisać.. wątpię, aby kogoś to obchodziło oprócz Ciebie.. cóż.. nic więcej nie napiszę. DxC już od dawna, dawno mnie nie obchodzi. Ostatnio kiedy byłam chora wpadłam całkiem przypadkowo na odcinek wyspy (polowanie na jelenia). Na szczęście jeszcze ten z Courtney! :D Było miło ich zobaczyć razem. Wracały wspomnienia, ale nic poza tym. Ta wielka mania na Total Drama już dawno minęła, ALE nic, absolutnie nic do tego czasu nie wzbudziło we mnie takich emocji, takiej obsesji jak ta niewinna (NA POZÓR :q) bajeczka oraz Dunky&Courtney. Nawet moje ukochane Dramione im nie dorównuje, nawet Caine&Diana z Gone, nawet Katniss&Peeta z Igrzysk Śmierci. Nic. Może wyrosłam już z takiej miłości do fikcji, a może nic nie jest takie dobre. Nie wiem. Ogólnie koncepcję na opowiadanie miałam, ale dopiero od późniejszych fragmentów, które - jak dobrze wiemy - nigdy nie nastąpiły. :q Duncan miał wcisnąć Courtney w wielkie kłopoty ze swoimi niebezpiecznymi koleżkami, Courtney nauczyła się znów ufać, stopniowo mieli się w sobie zakochiwać, aby potem dupek mógł zdradzić ją z Gwen, z którą byłby z prawdziwej miłości. Babka Courtney zostałaby wdową, a ta pod pretekstem "opieki na babulką" wyprowadziłaby się z powrotem do Sarni. I w punkcie kulminacyjnym nastąpiłoby piękne i wzruszające pożegnanie. Co więcej, Courtney wybaczyłaby mu zdradę, ale mimo jego błagań wyjechałaby z podniesioną głową i - co byłoby zaskoczeniem dla jej samej - nie żałowałaby niczego, co zrobiła z Duncanem. Nauczyłaby się ufać. Koniec. Typowe romansidło. Ale mimo wszystko szkoda, że się nie skończyło. Że ja tego nie zakończyłam tak jak chciałam. Pozdrawiam. hope.

    OdpowiedzUsuń
  5. koocham to!! i jest mój ukochany Duncan<3<3<3
    a to jak Alcie zjechała Evę....mistrzostwo!!;D
    mam nadzieję, że uprzykrzy jej życie jeszcze bardziej;p i Bardellównie też!!xD

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie wreszcie nowy odcinek!!:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Faworyzujesz Alice;c i to widać
    (Cody i Alice to para no nie?)

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak właściwie, to Alice wymyśliłam jako pierwszą i mam do niej sentyment. Dziękuję ci za zwrócenie uwagi, bo nie chcę żeby tak się stało. Postaram się poprawić ;p A tak właściwie, to chciałam szybko zacząć niektóre wątki z tą postacią, żeby szybko się skończyły, bo za niedługo odpadnie.

    Alice i Cody? nieee : D Przyjaźnią się od właściwie początku. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. to znaczy, ja lubię Alice, ale wolę Trent x Gwen niż Trent x Alice. Alice pasuje do DunCana nie C;

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też wolę TxG ^^ A z Duncanem sie tylko kumpluje ;* a tak wgl to może się podpiszesz? :) byłoby mi miło =D

    OdpowiedzUsuń
  11. To rzeczywiście wygląda jakby Alice i Cody byli parą...

    OdpowiedzUsuń