sobota, 17 grudnia 2011

ŚTP odc.2 'Gra w ciemno'

Alice: (przychodzi do pokoju cała mokra i siada przed kozetką, patrzy się na Duncana. Kilka sekund... cisza) ekhm (cisza. nawet jej nie zauważył. Wybuchnęła) Nie mogłeś ruszyć dupy i otworzyć tego okna?!?!
Duncan: (podskoczył) e co? (popatrzyła się na nią) AHAHAHA! Wyglądasz jak przemoknięty kot, który uciekł z kanału!
Alice: ha- ha. Dziękuję za komplement (sarkastycznie)
Duncan: sory, może i nie aż tak...
Alice: (przewróciła oczami wzięła torbę ze swoimi inicjałami i wyjęła jakies kosmetyki. Zmyła oczy) a teraz?
Duncan: ehm... Coś jak...
Alice: albo lepiej nic nie mów
Duncan: i słusznie (dalej klikał na palmtopie) eee... jakiś chłopak do ciebie pisze...
Alice: e tam.  Napisz,że jesteś moim chłopakiem i że jestem w tej chwili zajęta, bo właśnie jesteśmy w trakcie kopulacji
Duncan: niech ci będzie...
Alice: (idzie do łazienki) jest ciepła woda?
Duncan: ehe
Alice: (z łazienki:) ooo coś nowego...

Pokój Kozaków

Sierra: Która godzina?
Owen: koło jedenastej
Noah: Dokładnie, to za dziesięć...
Sierra: ohhh, Coduś właśnie bierze prysznic
Noah: ta weś, daj sobie z nim spokój, on cie... hmm jakby to powiedzieć...
Liv: (przechodziła obok drzwi do pokoju) nie lubi?
Eva: miało ci się dostać!
Liv: yyyhh (uciekła)

Liv: coraz bardziej zaczynam się jej bać...
Eva: (na zewnątrz) I słusznie! wyłaź! 
Liv: (barykaduje nogami drzwi, które otwierają się do środka) Eva! 
Eva: otwieraj!

Na zewnątrz przed drzwiami

Nathan: Zostaw ją, co ci to da?
Eva: ty też masz coś do powiedzenia?
Nathan: ehmm... tak dla twojej informacji, jestem od ciebie większy, silniejszy i nie zwracam uwagi, czy jesteś dziewczyną, czy nie.
Eva: (zła) coś jeszcze?
Nathan: Zostaw małą w spokoju.

Liv: tylko nie małą... duży!
Nathan: (zza drzwi) chcesz tam zostać całą noc?!
Liv: kontynuuj...

Na zewnątrz przed drwiami

Nathan: liczę do pięciu i ma cię tu nie być
Eva: bo co?
Nathan: Od dziesięciu lat trenuję boks
Eva: i myślisz, że sie ciebie boję?!
Nathan: albo zawołam siostrę...
Sierra: ooo, lepiej uciekaj!
Eva: phh (do Liv) Jeszcze cię dorwę! (poszła czerwona ze wściekłości)
Nathan: możesz wyjść
Liv: (wyszła powoli, rozglądnęła się) dzięki? (uśmiechnął się do niej zalotnie) uh! (popchała go lekko) co za...
Nathan: chłopak, który uratował ci życie?
Liv: (poprawiła grzywkę) no właściwie, to tak... czyli, że mam ci się odwdzięczyć?
Nathan: uśmiechnij się i będziemy kwita
Liv: (uśmiechnęła się nieśmiało) eheh...
Nathan: szerzej...
Liv: (wyszczerzyła zęby) może być?
Nathan: może... tak poza tym... masz sałatkę między zębami...
Liv: co?! (dotknęła palcem zębów)
Nathan: żartowałem
Liv: nie znoszę cię
Nathan: oo widzisz? w czymś jesteśmy zgodni

Nathan: no, w końcu jesteśmy drużyną. Czasami muszę uśpić egoistę.
Liv: i tak go nie lubię
Eva: grrrr, już po niej! 

Pokój żelkozjadaczy

Ezekiel: o! mam nowy po...
Gwen: Zeke, proszę. oszczędź sobie trudu.
Ezekiel: ale ja...
Heather: właśnie, nie nadwyrężaj strun głosowych, okej?
Ezekiel: no dobra
Wszyscy: (ukradkiem żeby zeke nie widział) jess
Trent: (przychodzi lekko najebany Sally'owością [saliowością] Alice, kładzie sie na łóżku) ahh...
Gwen: co ty taki szczęśliwy, hmm? (uśmiechnęła się przyjaźnie)
Trent: (podniósł głowę i natychmiast powiedział) wierzysz w miłość?
Gwen: (zdziwiła sie pytaniem) no, to zależy... (podrapała się po głowie)
Trent: a ja... nie chce wierzyć, a wierzę.
Gwen: to znaczy?
Heather: ohh, jakie to słodziutkie, ma ktos aparat?
Gwen: zamknij się, Heather.
Alejandro: ale problemy, senioritas...
Lindsay: Alejandrooo! na jaki kolor pomalować paznokcie? Hmmm... fuksja, czy raczej landrynkowy róż?
Alejandro: (uderzył się w czoło) ehh
Lindsay: co? a może śliwkowy?
Nathan: Witam konkurentów i... szwagrze.
Lindsay: ooh, to ty masz siostrę? (wszyscy się na nią błagalnie popatrzyli)
Gwen: ty jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?
Lindsay: Ale ja się pytam na serio (sięgnęła po landrynkoro-różowy lakier)
Heather: macie odpowiedź...
Nathan: Nie, Linds!
Lindsay: co?
Nathan: lepiej weź nie wiem, jakiś który by podkreślił ci oczy, a nie włosy.
Lindsay: no rzeczywiście... włosy i tak się rzucają w oczy...
Nathan: aa widzisz? (uśmiechnął się)

Lindsay: Jaki on słodki! Szkoda, że Teylora tu nie ma... Ale Nathan jest słodszy! ihihh! (uśmiechnęła się słodko) zobaczcie! lepiej wyglądam w beżowych paznokciach!
Nathan: Lubię ładne dziewczyny, a one lubią mnie i mi to pasuje (uśmieszek i błysk w zębie)
Chris: (przez megafon) Migiem do piwnicy lenie! raz raz!
Nathan: oho...


Piwnica

chris: dzisiaj...
Gwen: nie można było by tego przełożyć na następny dzień?
Chris: nie. Dzisiaj musicie przejść wielki labirynt po ciemku.
Liv: a co to za różnica, czy po ciemku? to przeciez labirynt
Chris: ale za to nie będziecie się widzieć nawzajem. Nooo, start! (wszyscy wbiegli do labiryntu) 

Lindsay: (Wali głową w ścianę) ugh (za ścianą usłyszała, że ktoś też walną głową) halo?
Tyler: Lindsay?
Lindsay: Nie, ja!
Tyler: (uderzył się w czoło) eh

Tyler: może Lindsay nie jest najmądrzejszą osobą na świecie, ale ją lubię
Noah: (w tle) taaa i kto to mówi? 

Heather idzie powoli po omacku
Alejandro: witaj, seniorita
Haether: czego chcesz?
Alejandro: niczego? Zobaczyłem cię, więc kulturalnie się odezwałem?
Alice: siema (objęła Ala i oparła łokieć o ramię Heather) Jak tam nasze gołąbki?
Alejandro: Nie wykręcaj się, jak tam u ciebie i Trenta?
Alice: a co miało by być?
Heather: nie podoba ci się?
Alice: hm, nie no. Nawet fajna dupa. Szkoda, że taka ciotowata. A co?
Alejandro: a nic, nic.
Alice: ja już pójdę (wyprzedziła ich nie wiadomo jak łapiąc ich za nadgarstki i splatjąc ich dłonie ze sobą. skręciła w korytarz)
Al i Heather: ej! (puścili patrząc się na siebie z obrzydzeniem)

Alejandro: skubana!

Gdzieś indziej

Sierra: Ezekiel! to ty? (dotyka jego czapki) tak, to ty!
Ezekiel: yyy no chyba ja...
Sierra: słuchaj, co powiesz na zamianę się miejscami w drużynie?
Ezekiel: a po co ci zamiana?
Sierra: chcę być jak najbliżej Codyego.
Ezekiel: a co to za różnica? On jest w krejzolach...
Sierra: emm, eheh... no tak. ale... będziesz w drużynie z Bridgette!
Ezekiel: Dobra! (od razu powiedział)
Sierra: świetnie, potem powiemy Chrisowi

Sierra: Dobrze wiem, że z takim składem jaki mam w drużynie nigdy nie wygramy. czyli, że to tacy nowi "zwycięzcy", zostaje jeszcze CJNBBBBS i Amazonki. Jedna z druzyn nimi będzie. Ale na pewno nie kozaki. A ja chcę być z Codym jak najdłużej, co nie? Może nawet trafimy do finału! ihihih!

Duncan: co tam, księżniczko?
Courtney: uhh, czego chcesz?
Duncan: co? ja? nic... chciałem tylko zapytać, czy smakowały ci lody
Courtney: to ty?!?
Duncan: nie. ja tylko grzecznie siedziałem i się śmiałem.
Courtney: Daj mi spokój, chcę się skupić na wyzwaniu.
Duncan: przeciez idziemy, co nie?
Courtney: ale chcę też pomyśleć.
Duncan: mogę się spytać o czym?
Courtney: możesz
Duncan: a mogę dostać odpowiedź?
Courtney: noo, mam sojusz i myślę jak to wykorzystać.
Duncan: i ja mam ci teraz nie przeszkadzać, tak?
Courtney: nooo, mam chwilę...
Duncan: na co? (stanął naprzeciw niej)
Courtney: nie mam pojęcia jak ty to robisz (pocałowała go)
Duncan: ja tez nie.
Courtney: (zaczęła dalej iść, złapała punka za nadgarstek) Gdybym miała palmtopa, mogłabym znaleźć drogę. I jeszcze miałabym czas na obmyślenie strategii. a tak, to jesteśmy... tu.
Duncan: (zatrzymał się) czekaj...
Courtney: chodź, nie mamy czasu. Musimy wygrać!
Duncan: ale ja mam palmtopa Alice.
Courtney: Dawaj go! zaraz nas stąd wyprowadzę! (aż podskoczyła ze szczęścia)
Duncan: wiesz, nie wiem, czy Alice byłaby zadowolona, że bawisz się jej palmtopem...
Courtney: ale to dla dobra drużyny, nie?
Duncan: no... no tak (dał jej go)
Courtney: świetnie! zaraz prawnicy mi wyślą plan labiryntu

Duncan: i dlatego mnie tak uwielbia
Courtney: Zachowuję się jak jakaś czternastolatka! ale... No co porodzę! przy nim mogę być tą czternastolatką (wyprostowała plecy) ale tylko czasami

Courtney: jest! tędy! chodź! (szli kilka minut aż im się udało. Wyszli. Ściany labiryntu obniżyły się wchodząc w podłogę [zzzz] aż w końcu całe zniknęły uwalniając resztę)
Cody: udało wam się!
Duncan: dzięki palmtopowi Alice.
Alice: proste, co byście beze mnie zrobili... (wyrwała go Bardellównie) nie ma za co.
Chris: wygrywają KREJZOLE! A kozaków i żelkozjadaczy czeka drugie wyzwanie!
Sierra: ooh, zapomniałabym! Chcielibyśmy się zamienić z Zekiem...
HeatheR: bierzemy ją! tak! tak! tak!
Ali: aa, niech będzie
Trent: róbcie co chcecie.
Noah: mi to wisi, Sierra mnie wnerwia.
Sierra: no wiesz...
Chris: ej! zaraz! to zależy ode mnie, nie?
Sierra: ale ty się zgodzisz, bo jesteś taki dobry. O-o-o! pamiętasz jak kiedyś...
Chris: dobra! dobra! tylko przymknij się!
Sierra: iiiiiiip!

Duncan: haha, jaki zaciesz...
Alice: jaki zaciesz, haha. Jakby Cody latał po pokoju bez koszulki. tia, chciałaby
Gwen: nawet lepiej, będzie ładnie pachniało.
Cody ona coś kombinuje...
Heather: tak ogólnie, to Sierra się nam bardziej przyda. Codyego nie ma w drużynie, więc będzie się bardziej do wszystkiego przykładała. mam taką nadzieję.

Molo

Chris: w drugim zadaniu będziecie miec związane oczy. W Kozakach Bridgette będzie robiła zadanie, a ... hmmm Noah będzie jej nawigatorem.
Noah: oho, już się boję...
Bridgette: a co będę robić? (wzięła od niego chustkę)
Chris: zobaczycie. A z żelkozjadaczy zadanie wykona Gwen, a jej nawigatorem będzie Lindsay!
Sierra: Nawigaror-KĄ! KĄ! (podała chustkę Gwen)
Chris: niech ci będzie, nawigator-KĄ. No, zaprowadźcie ich oo tu. (pokazał 2 miejsca na molo) Wy macie skakać po beczkach aż do portu, a wy macie im mówić jak mają skakać. będziecie obok nich szki na moście łączącym molo z portem. Przegrywa ta drużyna, w której szybciej dojdziecie do portu. Ale przegracie od razu jak ktoś wpadnie do wody, więc radzę uważać! Kumacie?

Tymczasem

Alice: ugh, chce mi się spać... (usiadła na łóżku)
Duncan: takie są zalety totalnej porażki. przyzwyczaisz się.
Alice: mam nadzieję
Courtney: (weszła otwierając gwałtownie drzwi) cześć kochanie i... ty (popatrzyła się na Alice pogardliwie)
Alice: kochanie... (uśmiechnęła się) strzelam, że nie chodziło o mnie (popatrzyła się na punka) o czymś nie wiem?
Duncan: (podrapał się po głowie) no.. ten... chciałem ci właśnie powiedzieć
Courtney: chciałam porozmawiać z tobą o naszym związku. nie mam jeszcze listu, ale zaraz się tym zajmę.
Alice: to ja nie będę wam przeszkadzać. powodzenia Dun (wstała próbując powstrzymać śmiech)
Courtney: poczekaj chwilę
Alice: no? co?
Courtney: tak gdybyś jeszcze nie zauważyła, to MÓJ CHŁOPAK (podkreśliła) cię nie lubi i nie chce się z tobą zadawać.
Duncan: eee...
Courtney: Powinien spoważnieć, a nie zachowywać się jak dwunastoletnie dziecko. Prawda,  kotku?
Duncan: Tak właś...
Courtney: tak właściwie to on chce mieć przyszłość, a ty mu tylko przeszkadzasz. z resztą... jesteś zwykłym dzieciakiem. nie tylko dla niego.
Duncan: Courtney!?
Courtney: niech zna prawdę (pogłaskała go po policzku)
Duncan: (łapał ją za nadgarstek) ja nic ta...
Alice: wystarczyło powiedzieć. (świeczki w oczach) przez chwilę myślałam, zę znalazłam kogoś, kto mnie rozumie...
Courtney: on woli mnie, a ty mu się nigdy nie podobałaś, więc odpuść już sobie.
Alice: co? (popatrzyła się na nią pytająco, potem na Duncana) dwunastoletnie dziecko... (pokiwała głową) spoko... (złapała za klamkę i wyszła)
Duncan: Alice...  (chciał za nią pójść)
Courtney: (zatrzymała go) daj jej spokój.
Duncan: co ty kombinujesz?!

Alice: jaki skurwiel... nie wiedziałam, że tyle tu fałszywców
Courtney: ha! ja wygrałam! a ona niech znajdzie sobie innego! hah, wątpię żeby któryś chciał taką idiotkę. ona nic nie potrafi zrobić. Nie mogę się doczekać aż przegramy. Pierwsza wyleci oo, ja już się o to postaram.
Duncan: no co? nie dopuściła mnie do słowa...

Molo

Chris: czas start!
Bridgette: (wskoczyła na jedną beczkę) ugh...
Noah: spokojnie, następna jest ćwierć metra dalej... (skoczyła) super!
Chris: ooo, Kozakom nieźle idzie...
Gwen: lindsay!
Lindsay: co? aah, skacz o tu! (pokazała palcem)
Gwen: gdzie?
Lindsay: no przecież pokazuję?
Gwen: (lekko skoczyła i fartem trafiła) uhh
Heather: (uderza się w czoło) możemy pożegnać się z wygraną...


Noah: dobra, teraz uważaj, bo ta beczka jest jakaś podejrzana... ostrożnie. skocz tak samo... (skoczyła) jees! Nawet Eva by tak nie umiała!
Eva: coś ty powiedział?! (pchnęła go do wody,a  biedak zwalił Bridgette do wody)
Noah: idiotko! przegraliśmy przez ciebie!
Eva: ...
Chris: więc Żelkozjadacze wygrywają, a Kozaków czekają rano eliminacje!

Noah: ona czasami myśli?! chyba nie!!  ughh! prawie wygraliśmy!
Eva: no co!?
Heather: ha! haha!

Tymczasem kuchnia

Alice siedzi na kredensie i objada się kiszonymi ogórkami które zamoczyła w miodzie popijając to burnem x_x
Nathan: (podchodzi do niej) co jest, słońce?
Alice: Duncan to debil...
Nathan: ehh (oparł się o kredens obok niej) wiesz, jak się ma samodyscyplinę, to sie nie zachodzi w ciążę...
Alice: ty sie dzisiaj prosisz, żeby dostać w ryj!?
Nathan: sory, musiałem się podroczyć (pogłaskał ją po kolanie)
Alice: (pokazała mu środkowy palec) spherda-aj (powiedziała z pełną buzią xD)
Nathan: no sory...
Alice: ciąg się, ja tu jestem w depresji...
Nathan: wybaczysz mi? (uśmiechnął się)
Alice: tutaj. (pokazała palcem na policzek)
Nathan: (pocałował ją :D) już?
Alice: już... trzeba było go wykastrować tamtym paskiem  jak była okazja. to nieee, musiałam go polubić...

Pokój Kozaków

Liv: (wystawia głowę zza drzwi i cicho mówi) jest eva?
Noah: nie ma (powiedział tak samo cicho xd)
Liv: uff... słyszałam, że zawaliła zadanie... niedobrze
Owen: a weź na nie mów... Kazał mi przejść na dietę...
Bridgette: a mi już tak nie dokucza. Teraz uwzięła się na tobie
Liv: (sarkastycznie) naprawdę?
Noah: spokojnie baby.
Tyler: ej!
Noah: nie ty!
Tyler: aa...
Ezekiel: ekhem mam żelki! chce ktoś? (wszyscy oczywiście oprócz Liv i Noah rzucili się na Zeka xD)
Liv: ja nie będę przeszkadzać...
Noah: i słusznie, bo ich głupota jeszcze przejdzie na ciebie...

Liv: dobra, co do Evy, to to już przesada. Jest taka głupia, czy co? żeby zawalić wyzwanie z takiego powodu?! tss... 
Liv: (wychodzi z pokoju zwierzeń a tam Eva ;o wściekła na nią aż jej para z uszu leciała) oj...

*** przepraszamy, materiał jest zbyt brutalny, a z racji, że oglądają to tez dzieci nie możemy tego nadać. przepraszamy za komplikacje.***

Kuchnia

Liv: (przychodzi z podartymi ubraniami i włosami pełnymi żelków aż jej stały na baczność xD patrzy się na Alice) mamusia?
Alice: co ty...
Nathan: o boże...



Danke, Danke


tsa, wreszcie skończyłam! :] mam nadzieje, że nikt się nie zawiódł. Życzę zdrowia biednej Liv xD 

oczywiście głosowanie: 

Ezekiel
Bridgette
Eva
Tyler
Owen
Noah

7 komentarzy:

  1. Heheee xD najlepsze wezwanie było na molo x)
    A co do losowania to głosuje naaaaaa...
    Tylera =P

    OdpowiedzUsuń
  2. ahahaha to z ta kopulacja bylo dobreee xDD buuu ja zawsze wiedzialam ze Courtney jest wredna -_- haha a ty co masz z tym kastrowaniem?! i wgl z kopulacja?! xDDD Glosuje na Eve! nie chce zeby znowu biedny Zeke zostal wywalony :P a i jutro opublikuje drugi odcinek! happy? :P Zycze szczescia i pomyslòw na nastepny odcinek! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kopulacja?? padłam;D
    a "mamusia?" było tak genialne, ze śmiałam się przez całe 3 minuty bez przerwy;D

    głosuję na Ezekiela;D z Evą będzie ciekawiej;p

    OdpowiedzUsuń
  4. czadowy odcinek!!

    Głos na Evę

    OdpowiedzUsuń
  5. Głupia Courtney!
    Zniszczyła taką fajną przyjaźń!
    Mam nadzieje że to się zmieni.....

    OdpowiedzUsuń
  6. głos na Ezekiela;) będzie mniej śmierdziało;D

    OdpowiedzUsuń