Gwen: no proszę, proszę.Chris ustanowił nowy rekord: za dziesięć trzecia...
Heather: Może chce za to nagrodę?! Ja jej mu na pewno nie dam!
Nathan:Pogrzało cię, Chris?
Trent: (ziewa) najwyraźniej....
Duncan: Chyba za długo leżał w tej swojej komorze...
Sierra: Strzelam, ze Chris coś dla nas zgotował, a to, to dopiero przystawka. Prawda?
Chris: Bingo!
Lindsay: A co będzie na deser?
Nathan: ty nim będziesz (puścił jej oko)
Lindsay: hyhyh...
Tyler: może byś się czepił wolnej dziewczyny?!
Lindsay: to ja nie chodze z Nathanem?! Więc z kim chodzę?
Wszyscy: Z TYLEREM!
Lindsay: Jakim Tylerem?
Tyler: Ze mną!!
Lindsay:Ooo, to... ten... ja wolę z Nathanem!! ;3 (objęła chłopaka)
Nathan: Moje zdanie to się nigdy nie liczy -.-
Alice: zaraz puszczę pawia...
Nathan: (przewrócił swoimi zielonymi oczyma i uwolnił się z zabójczego uścisku Lindsay) Co poradzę? Nic nie zrobiłem, one same lgną do mnie jak ćmy do światła. (oparł łokieć o ramię blondyny) Co nie, Alice?
Alice: Ehkem!
Nathan: No tak, przeciez jestem twoim bratem. Zapomniało mi się... (wyprostował się)
Alice: (wkurw) Zjebie!
Cody: czekajcie, bo nie kumam...
Bridgette: jesteście rodzeństwem, czy nie?
Sierra: no właśnie...
Chris: robi się ciekawie... (poruszył brwiami)
Alice i Nathan: Zatkaj się!
Alice: pierdolę, idę na zakonnicę! (syknęła do Natha i poszła gdzieś, głośno tupiąc nogami)
Tyler: Nath, idź po swoją dziewczynę... (zaśmiał się)
Nathan: Co powiedziałeś? (przybliżył sie do niego)
Tyler: ekhem... Żebyś szedł po swoją dziewczynę?
Nathan nagle rzucił się na Tylera, podbijając oko i przewracając na ziemię jednym ciosem. Zanim jednak biedak zdążył zdać w ogóle sprawę z tego co się stało, brunet wbił mu kolano w plecy i skrępował ręce. Reszta bacznie przyglądała się całemu zajściu.
Nathan: Nigdy-więcej-tak-nie-mów! JASNE?!
Olivia: Dobra, dosyć! Wystarczy!
Nathan: (podniósł sie i splunął) Taa... A wy co się gapicie?(wszyscy odwrócili wzrok)
Chris: Liv! musiałaś wszystko zepsuć?!;c
Olivia: (przewróciła oczami) Wszystko okej?
Tyler: Okej, tylko oko mnie... (właśnie zdaje sobie sprawę, że nie mówiła do niego)
Nathan: spoko.
Olivia: Wiesz, ja bym na twoim miejscu ją...
Nathan: na serio, wszystko w porządku. (uśmiechnął się do niej zalotnie)
Olivia: spadaj!
Trent: ee... kontynuujcie, ja... Pójdę do Sally'ego...
Chris: dooobra, chodźcie. Muszę wywalić jednego kozaka....
Nathan: Trochę mnie poniosło
Tyler: Moje oko!!! (trzyma przy nim lód)
Olivia: Co za ćwok! (skrzyżowała ręce)
Cody: A ja dalej nic nie kumam
Elminacje
Chris: Dobra, balonówy dostają... Noah i Bridgette...
Lindsay: o nie! Tyler!
Chris: Tyler! Owen, wyjazd!
Owen: co? ;c Tyler ma podbite oko, a wywalacie mnie...
Heather: bywa.
Chris: Świetnie to ujęłaś. BYWA.
Tyler: uff, już myślałem, że po mnie. A Lindsay się o mnie martwiła! (uśmieszek)
Nathan: Raczyliby kiedyś wywalić tego idiotę... (bąknął pod nosem znudzony) I tę blond-imbecylkę... (dodał lekko słyszalnie)Jak jej tam? Lindsey? Lindsay?
Chris: Świetnie to ujęłaś. BYWA.
Tyler: uff, już myślałem, że po mnie. A Lindsay się o mnie martwiła! (uśmieszek)
Nathan: Raczyliby kiedyś wywalić tego idiotę... (bąknął pod nosem znudzony) I tę blond-imbecylkę... (dodał lekko słyszalnie)Jak jej tam? Lindsey? Lindsay?
Chris: Dobra, słuchajcie. Dzisiejsze zadanie polega na... hmm (zastanowił się) rzucaniu w siebie skarpetkami i innymi ohydnymi i śmierdzącymi rzeczami.
Courtney: Ej, ale nie ma u nas jednego członka!
Heather: U nas też! (zdenerwowała się)
Noah: A my co mamy powiedzieć (wywrócił znudzony oczami)
Tyler: no.. no własnie!
Chris: (wywraca oczyma, tak jak Noah chwilę wcześniej) Więc... Chcecie, żebym wytłumaczył wam zasady, czy sami sobie poradzicie? (cisza) no. Zaraz pójdziemy na pole walki, ale jak już wytłumaczę, bo nie będziecie się mogli skupić.
Olivia: A to niby czemu? (uniosła ramiona)
Chris: będziecie zajęci zatykaniem nosów (uśmieszek)
Olivia: (przełknęła ślinę) a-aha...
Chris: no więc... Każda z drużyn bedzie miała swoją ekhem, tak jakby bazę, będziecie tam miec swoje zapasy... (powstrzymuje śmiech) amunicji... jak jakaś osoba trafi w przeciwnika ten odpada. Jest jeszcze cheff, który będzie najważniejszy: jesli traficie w niego-gra się kończy. A wygrywa ta drużyna, w której zostanie najwięcej członków. Oczywiście Cheff będzie się bronił... (znów smiech) Doooobra. chodźcie!
Na polu bitwy
Wszyscy szybko zajęli miejsca na swoich bazach. Cheff stał na swojej ze specjalna wyrzutnią, która na prawde napędziła im stracha.
Noah: (wychyla się zza murka) No weśśście! Jest nas tylko dwójka... i Tyler.
Chris: Noo, to lepiej uważajcie! Trzy... dwa... raz!
I bitwa się rozpoczęła. wszyscy walili w swoje strony różnymi ohydztwami, cheff bombardował ich bazy, oczywiste xD
Więc, spójrzmy co tam u Żelkozjadaczy: Al oczywiście dowodzi, nikt oczywiście nie sprzeciwia mu się, bo dowodzenie w tym zadaniu nieźle mu idzie (nawet Heather ;o)
Al: na pierwszej!
Za jego rozkazem Sierra i Gwen wystrzeliły ze swojej wyrzutni jedną bombę z odpadków. Reszta drużyny załadowywała urządzenie. -Tak więc wszystko w należytym porządku.
A Kozaki? Kozaczą? Nieee. Tay schował się w kłębek za wałem/murkiem. Bridgette z Noah ładowali amunicję i strzelali. Mimo przewagi liczebnej przeciwników całkiem nieźle im szło. W porę robili uniki przed 'granatami'. Czyli wszystko gra, noo... pomijając cykora, Tylera :D
Noo i oczywiście Krejzole. Wszytko w należytym porządku... oczywiście jak na ich standardy xD
Duncan: (ustawia wyrzutnię) Wiesz, gdyby trochę schudła, nic by jej to nie zaszkodziło.
Nathan: (bez koszulki. reakcja płci przeciwnej(nawet z innych drużyn): ♥.♥) Dziewczyna powinna mieć to i owo. (mruknął załadowawszy wyrzutnię) jak taka sucha, to co słabnie (uśmieszek i look w stronę Liv. Wiecie, upewniał się czy słyszała ><), chyba oczywiste.
Nathan: A wiecie KTÓRA dziewczyna ma TO I OWO (pokiwał głową)
Olivia: (podaje mu amunicję) No taak, ty to masz doświadczenie(wywróciła oczyma)
Nathan: Aż tak bardzo ci to przeszkadza? (parsknął śmiechem) to dlaczego się na mnie lampisz? (posłał jej swój sweeetaśny uśmieszek)
Olivia: C-CO?! (opuściła wzrok) wcale nie...
Nathan: Nooo jasne. (zajął się swoim zadaniem)
Cody: Przeszedł między jego nogami na czworaka. dostając się do Olivii, usiadł obok niej) Wiesz, Liv...
Olivia: Nie, nie wiem nic... (bąknęła)
Nathan: Nic nowego (zaśmiał się)
Cody: Nie wtrącaj się! (zagroził w żartach palcem)
Duncan: och, nie! Cody się na ciebie rzuci! Nie masz szans! (zadrwił sarkastycznie)
Cody: (puścił te uwagę mimo uszu. Zbliżył się do Liv) Nie martw się, wydaje mi się, że on cię lubi. (szepnął tak cicho, żeby nikt poza nią tego nie usłyszał) Robi tak, żebyś bardziej zwróciła uwagę. Widać.
Olivia: Czemu mi to mówisz?
Cody: wiesz, już zacząłem się bawić w swatkę z Trentem, to i to nic mi nie zaszkodzi, nie? (uśmiechnął się niewinnie)
Olivia: Boże!(wznosi wzrok ku niebu) czemu ty jesteś taki kochany?! (uśmiechnęła się do niego szeroko i przytuliła z całych sił) Ale cóż... Niech sobie robi co chce, ale ja i tak za nim nie przepadam...(szepnęła odsuwając się od niego)
Cody: Jasne...
Olivia: No naprawdę! Pierwszy raz spotkałam się z takim chamem! (uniosła ręce)
Cody: jaaasne...
Baza Żelkozjadaczy
Haether: Ej, może ktoś sie ze mną zamieni?! ręce mi się pomarszczyły od tych skarpetek ;c
Alejandro: Siedź na swojej pozycji i nie marudź!
Heather: A ty kim jesteś, że możesz mi rozkazywać!? (wstała rozzłoszczona)
Alejandro: Proszę się, seniorita. Sia... (wtedy coś przykuło jego uwagę. A dokładnie śmieciowy granat lecący w zaskakująco szybkim tempie w stronę Heather. Nim ktokolwiek zdał sobie z czegokolwiek sprawę... (teraz... zwolnione tempo :D haha) Alewiadro wyskoczył przed nią dając się obrzucić śmieciami. Upadł (dalej w zwolnionym tempie) przegrany na ziemię)
Alejandro: O- odruch... Nigdy nie pozwoliłbym, żeby piękna seniorita dostała śmierdzącą bombą w mojej obecności... nawet jeśli to Heather...
Heather: AL!!! (ujęła jego twarz w ręce. Taka romantyczna chwila... Zbliżyła się do niego... jeszcze trochę...) IDIOTO SKOŃCZONY!!!
(nie zdążyła dokończyć, bo stażyści go wzięli)
Chris: hahha! Al wypada!
Lindsay: Co mówiłeś Chris?! (wychyla się i dostaje 'granatem')
Chris: I Lindsay też!
Tyler: CO?!LINDSAY?! NIEE(wyskakuje i od razu obrywa od Cheffa)
Chris: Tyler! hahah! Ale gapa xD
Noah: no nie. Tylko ty i ja... UWAŻAJ! (Bridge dostała) Szlag!
Chris: Podsumowując: Noah ma przerąbane...
Noah: No co ty?! (mega facepalm)
Gwen: (chowa się za murem) To co teraz robimy?!(spytała towarzyszki)
Heather: Jak to co?! Tak łatwo nie przegramy! (dobrała się za sterowanie armaty) No na co czekacie?! Sama sobie nie poradzę!
(Sierra i Gwen popatrzyły się po sobie,a chwile później już ładowały armatę)
Sierra: Może i nie ufam Heather, ale jeśli już ktoś miałby dyrygować w takim zadaniu, to niech to będzie ona. Gwen cały czas jest rozkojarzona (uniosła oczy). Wydaje mi się, że to przez Trenta... oczywiste, że nadal coś do niego czuje! Myślałam, że on też, ale wtedy zaczęło się to z Alice... (podrapała się po brodzie) tu coś śmierdzi (stwierdziła po chwili)
Cheff: hy-hy! (celuje w zajętego Duncana) Ja ci dam pyskować! (wystrzelił w jego stronę i oczywiście trafił)
Courtney: Dunky! (jednym susem znalazła się obok niego) wszystko okej?!
Cheff: I to twój błąd! (kolejna seria knowań i dogadywań Cheffa pod nosem. strzelił w tył jej głowy)
Chris: No, no! Cheffie! Courtney i Duncan! Wypad!
Courtney: Idiotka! (uderza się w czoło)
Duncan: Cheff zrobił to specjalnie! (ściągnął brwi) czas na zemstę. (cwaniacki uśmieszek)
Nathan: Hahahah, jaka snajperka! (zaczął się nabijać z Cheffa i wtedy, nim obiekt jego żartów zdążył naładować armatę, dostał od Heather)
Olivia: No debil no! Może na następny raz odstawi "błyskotliwe uwagi" na bok i zajmie się zadaniem?! Bez niego nie mieliśmy szans (zaczęła masować sobie skronie)
Chris: Hahah... Podsumujmy: Gwen jak automat, Heather dyryguje, Sierra myśli... szok! ; Noah samiutki ssie kciuka... żenada!:D ; Liv bezradna patrzy jak Cody prawie nie popuści W portki ... kciuk w dół! Nie wiedziałem, że aż takich frajerów mamy w programie... a przecież Harolda tu nie ma ><
Heather najwyraźniej się rozkręciła po załatwieniu najniebezpieczniejszego przeciwnika i postanowiła trafić Cheffa. Wycelowała w niego, ale on ją wyprzedził. Tak więc Żelkozjadacze stracili kolejnego gracza.
Gwen: (podaje kolejną bombę, ale Heather tam nie ma) eee... He... (i dostaje od Cheffa)
Chris: Hahah, Heather, Gwen... myślałem, że stać was na więcej...
Cody: Co?! Gwen! (wyskoczył i zaczął pędzić sprintem w stronę swojej lubej (Cheff, na szczęście, musiał naładować armatę)
Olivia: Cody! (syknęła i wybiegła za nim.Chwilę później powaliła go na ziemię i potoczyli kilka metrów)
Sierra: Łapy precz od mojego Cody'ego! (wyskakuje)
Cheff strzela w jego stronę, ale Liv stanęła na drodze i oberwała za niego.
Sierra: (nie przejęła się koleżanką i kontynuowała) Będę musiała znaleźć sobie innego idola... Może Noah?(oberwała)
Noah: (wystawia głowę) Co ja?! (i też dostaje)
Cody skorzystał z okazji i schował się za stertą śmieci na samym środku.
Chris: Noo, najwyraźniej będzie trzeba zrobić dogrywkę, bo nikt nie dał rady Cheffowi...
Cheff: A c... (i wtedy dostał w twarz cebulą od Cody'ego)
Chris: (rozbawiony) hahah, zapomniałem o tobie. KREJZOLE WYGRYWAJĄ!
Cała drużyna... to znaczy prawie cała, bo bez Alice, Wzięli Cody'ego na ręce i zaczęli podrzucać. Nagle przyszły dwie zguby... trzymając się za ręce. W reakcji na takie hmmm... zjawisko (?) Wszyscy rozdziawili usta, a cody podrzucony spadł za nich na ziemię.
Alice: łopatologia rlz. (pociągnęła nosem) Co? (wytarła opuchnięte od płaczu oczy)
Nikt nie odpowiedział.
Trent: eee.... (podrapał się po głowie) to jak ten... wam szła gra?
Cody: ekhem... (jeden się ogarnął) Wygraliśmy.
Alice: spoko... (pokiwała głową)
Wszyscy nadal się na nich lampili.
Chris: dobra, dobra. Myślicie, że się wam upiecze? Za to, że nie braliście udziału w wyzwaniu będziecie sprzątać całe pole bitwy!
Alice: (pomachała do niego palmtopem)
Chris: eee... To znaczy... umyjecie podłogi na parterze...(uśmieszek ze strony Alice)
Alice: No wiem, Trent ma teraz przerąbane, ale już wcześniej mu to obiecałam i nie mam zamiaru zrezygnować.
Trent: Wiem, mam przerąbane...
Nathan: Ma przerąbane!
Alice: (podwinęła nogi pod brodę) dżizas...
Duncan: Noo, nie wiedziałem, że ten mały troll ma aż taki kiepski gust... (zaśmiał się)
Sierra: Coś tu jest nie tak!
Gwen: Życzę szczęścia...
Courtney: Ej, ale nie ma u nas jednego członka!
Heather: U nas też! (zdenerwowała się)
Noah: A my co mamy powiedzieć (wywrócił znudzony oczami)
Tyler: no.. no własnie!
Chris: (wywraca oczyma, tak jak Noah chwilę wcześniej) Więc... Chcecie, żebym wytłumaczył wam zasady, czy sami sobie poradzicie? (cisza) no. Zaraz pójdziemy na pole walki, ale jak już wytłumaczę, bo nie będziecie się mogli skupić.
Olivia: A to niby czemu? (uniosła ramiona)
Chris: będziecie zajęci zatykaniem nosów (uśmieszek)
Olivia: (przełknęła ślinę) a-aha...
Chris: no więc... Każda z drużyn bedzie miała swoją ekhem, tak jakby bazę, będziecie tam miec swoje zapasy... (powstrzymuje śmiech) amunicji... jak jakaś osoba trafi w przeciwnika ten odpada. Jest jeszcze cheff, który będzie najważniejszy: jesli traficie w niego-gra się kończy. A wygrywa ta drużyna, w której zostanie najwięcej członków. Oczywiście Cheff będzie się bronił... (znów smiech) Doooobra. chodźcie!
Na polu bitwy
Wszyscy szybko zajęli miejsca na swoich bazach. Cheff stał na swojej ze specjalna wyrzutnią, która na prawde napędziła im stracha.
Noah: (wychyla się zza murka) No weśśście! Jest nas tylko dwójka... i Tyler.
Chris: Noo, to lepiej uważajcie! Trzy... dwa... raz!
I bitwa się rozpoczęła. wszyscy walili w swoje strony różnymi ohydztwami, cheff bombardował ich bazy, oczywiste xD
Więc, spójrzmy co tam u Żelkozjadaczy: Al oczywiście dowodzi, nikt oczywiście nie sprzeciwia mu się, bo dowodzenie w tym zadaniu nieźle mu idzie (nawet Heather ;o)
Al: na pierwszej!
Za jego rozkazem Sierra i Gwen wystrzeliły ze swojej wyrzutni jedną bombę z odpadków. Reszta drużyny załadowywała urządzenie. -Tak więc wszystko w należytym porządku.
A Kozaki? Kozaczą? Nieee. Tay schował się w kłębek za wałem/murkiem. Bridgette z Noah ładowali amunicję i strzelali. Mimo przewagi liczebnej przeciwników całkiem nieźle im szło. W porę robili uniki przed 'granatami'. Czyli wszystko gra, noo... pomijając cykora, Tylera :D
Noo i oczywiście Krejzole. Wszytko w należytym porządku... oczywiście jak na ich standardy xD
Duncan: (ustawia wyrzutnię) Wiesz, gdyby trochę schudła, nic by jej to nie zaszkodziło.
Nathan: (bez koszulki. reakcja płci przeciwnej(nawet z innych drużyn): ♥.♥) Dziewczyna powinna mieć to i owo. (mruknął załadowawszy wyrzutnię) jak taka sucha, to co słabnie (uśmieszek i look w stronę Liv. Wiecie, upewniał się czy słyszała ><), chyba oczywiste.
Nathan: A wiecie KTÓRA dziewczyna ma TO I OWO (pokiwał głową)
Olivia: (podaje mu amunicję) No taak, ty to masz doświadczenie(wywróciła oczyma)
Nathan: Aż tak bardzo ci to przeszkadza? (parsknął śmiechem) to dlaczego się na mnie lampisz? (posłał jej swój sweeetaśny uśmieszek)
Olivia: C-CO?! (opuściła wzrok) wcale nie...
Nathan: Nooo jasne. (zajął się swoim zadaniem)
Cody: Przeszedł między jego nogami na czworaka. dostając się do Olivii, usiadł obok niej) Wiesz, Liv...
Olivia: Nie, nie wiem nic... (bąknęła)
Nathan: Nic nowego (zaśmiał się)
Cody: Nie wtrącaj się! (zagroził w żartach palcem)
Duncan: och, nie! Cody się na ciebie rzuci! Nie masz szans! (zadrwił sarkastycznie)
Cody: (puścił te uwagę mimo uszu. Zbliżył się do Liv) Nie martw się, wydaje mi się, że on cię lubi. (szepnął tak cicho, żeby nikt poza nią tego nie usłyszał) Robi tak, żebyś bardziej zwróciła uwagę. Widać.
Olivia: Czemu mi to mówisz?
Cody: wiesz, już zacząłem się bawić w swatkę z Trentem, to i to nic mi nie zaszkodzi, nie? (uśmiechnął się niewinnie)
Olivia: Boże!(wznosi wzrok ku niebu) czemu ty jesteś taki kochany?! (uśmiechnęła się do niego szeroko i przytuliła z całych sił) Ale cóż... Niech sobie robi co chce, ale ja i tak za nim nie przepadam...(szepnęła odsuwając się od niego)
Cody: Jasne...
Olivia: No naprawdę! Pierwszy raz spotkałam się z takim chamem! (uniosła ręce)
Cody: jaaasne...
Baza Żelkozjadaczy
Haether: Ej, może ktoś sie ze mną zamieni?! ręce mi się pomarszczyły od tych skarpetek ;c
Alejandro: Siedź na swojej pozycji i nie marudź!
Heather: A ty kim jesteś, że możesz mi rozkazywać!? (wstała rozzłoszczona)
Alejandro: Proszę się, seniorita. Sia... (wtedy coś przykuło jego uwagę. A dokładnie śmieciowy granat lecący w zaskakująco szybkim tempie w stronę Heather. Nim ktokolwiek zdał sobie z czegokolwiek sprawę... (teraz... zwolnione tempo :D haha) Alewiadro wyskoczył przed nią dając się obrzucić śmieciami. Upadł (dalej w zwolnionym tempie) przegrany na ziemię)
Alejandro: O- odruch... Nigdy nie pozwoliłbym, żeby piękna seniorita dostała śmierdzącą bombą w mojej obecności... nawet jeśli to Heather...
Heather: AL!!! (ujęła jego twarz w ręce. Taka romantyczna chwila... Zbliżyła się do niego... jeszcze trochę...) IDIOTO SKOŃCZONY!!!
(nie zdążyła dokończyć, bo stażyści go wzięli)
Chris: hahha! Al wypada!
Lindsay: Co mówiłeś Chris?! (wychyla się i dostaje 'granatem')
Chris: I Lindsay też!
Tyler: CO?!LINDSAY?! NIEE(wyskakuje i od razu obrywa od Cheffa)
Chris: Tyler! hahah! Ale gapa xD
Noah: no nie. Tylko ty i ja... UWAŻAJ! (Bridge dostała) Szlag!
Chris: Podsumowując: Noah ma przerąbane...
Noah: No co ty?! (mega facepalm)
Gwen: (chowa się za murem) To co teraz robimy?!(spytała towarzyszki)
Heather: Jak to co?! Tak łatwo nie przegramy! (dobrała się za sterowanie armaty) No na co czekacie?! Sama sobie nie poradzę!
(Sierra i Gwen popatrzyły się po sobie,a chwile później już ładowały armatę)
Sierra: Może i nie ufam Heather, ale jeśli już ktoś miałby dyrygować w takim zadaniu, to niech to będzie ona. Gwen cały czas jest rozkojarzona (uniosła oczy). Wydaje mi się, że to przez Trenta... oczywiste, że nadal coś do niego czuje! Myślałam, że on też, ale wtedy zaczęło się to z Alice... (podrapała się po brodzie) tu coś śmierdzi (stwierdziła po chwili)
Cheff: hy-hy! (celuje w zajętego Duncana) Ja ci dam pyskować! (wystrzelił w jego stronę i oczywiście trafił)
Courtney: Dunky! (jednym susem znalazła się obok niego) wszystko okej?!
Cheff: I to twój błąd! (kolejna seria knowań i dogadywań Cheffa pod nosem. strzelił w tył jej głowy)
Chris: No, no! Cheffie! Courtney i Duncan! Wypad!
Courtney: Idiotka! (uderza się w czoło)
Duncan: Cheff zrobił to specjalnie! (ściągnął brwi) czas na zemstę. (cwaniacki uśmieszek)
Nathan: Hahahah, jaka snajperka! (zaczął się nabijać z Cheffa i wtedy, nim obiekt jego żartów zdążył naładować armatę, dostał od Heather)
Olivia: No debil no! Może na następny raz odstawi "błyskotliwe uwagi" na bok i zajmie się zadaniem?! Bez niego nie mieliśmy szans (zaczęła masować sobie skronie)
Chris: Hahah... Podsumujmy: Gwen jak automat, Heather dyryguje, Sierra myśli... szok! ; Noah samiutki ssie kciuka... żenada!:D ; Liv bezradna patrzy jak Cody prawie nie popuści W portki ... kciuk w dół! Nie wiedziałem, że aż takich frajerów mamy w programie... a przecież Harolda tu nie ma ><
Heather najwyraźniej się rozkręciła po załatwieniu najniebezpieczniejszego przeciwnika i postanowiła trafić Cheffa. Wycelowała w niego, ale on ją wyprzedził. Tak więc Żelkozjadacze stracili kolejnego gracza.
Gwen: (podaje kolejną bombę, ale Heather tam nie ma) eee... He... (i dostaje od Cheffa)
Chris: Hahah, Heather, Gwen... myślałem, że stać was na więcej...
Cody: Co?! Gwen! (wyskoczył i zaczął pędzić sprintem w stronę swojej lubej (Cheff, na szczęście, musiał naładować armatę)
Olivia: Cody! (syknęła i wybiegła za nim.Chwilę później powaliła go na ziemię i potoczyli kilka metrów)
Sierra: Łapy precz od mojego Cody'ego! (wyskakuje)
Cheff strzela w jego stronę, ale Liv stanęła na drodze i oberwała za niego.
Sierra: (nie przejęła się koleżanką i kontynuowała) Będę musiała znaleźć sobie innego idola... Może Noah?(oberwała)
Noah: (wystawia głowę) Co ja?! (i też dostaje)
Cody skorzystał z okazji i schował się za stertą śmieci na samym środku.
Chris: Noo, najwyraźniej będzie trzeba zrobić dogrywkę, bo nikt nie dał rady Cheffowi...
Cheff: A c... (i wtedy dostał w twarz cebulą od Cody'ego)
Chris: (rozbawiony) hahah, zapomniałem o tobie. KREJZOLE WYGRYWAJĄ!
Cała drużyna... to znaczy prawie cała, bo bez Alice, Wzięli Cody'ego na ręce i zaczęli podrzucać. Nagle przyszły dwie zguby... trzymając się za ręce. W reakcji na takie hmmm... zjawisko (?) Wszyscy rozdziawili usta, a cody podrzucony spadł za nich na ziemię.
Alice: łopatologia rlz. (pociągnęła nosem) Co? (wytarła opuchnięte od płaczu oczy)
Nikt nie odpowiedział.
Trent: eee.... (podrapał się po głowie) to jak ten... wam szła gra?
Cody: ekhem... (jeden się ogarnął) Wygraliśmy.
Alice: spoko... (pokiwała głową)
Wszyscy nadal się na nich lampili.
Chris: dobra, dobra. Myślicie, że się wam upiecze? Za to, że nie braliście udziału w wyzwaniu będziecie sprzątać całe pole bitwy!
Alice: (pomachała do niego palmtopem)
Chris: eee... To znaczy... umyjecie podłogi na parterze...(uśmieszek ze strony Alice)
Alice: No wiem, Trent ma teraz przerąbane, ale już wcześniej mu to obiecałam i nie mam zamiaru zrezygnować.
Trent: Wiem, mam przerąbane...
Nathan: Ma przerąbane!
Alice: (podwinęła nogi pod brodę) dżizas...
Duncan: Noo, nie wiedziałem, że ten mały troll ma aż taki kiepski gust... (zaśmiał się)
Sierra: Coś tu jest nie tak!
Gwen: Życzę szczęścia...
SHSHSH ;3
Udało się. Yay! ^^ Wiem, trochę niewiadomych, ale wszystkiego się dowiecie za niedługo. Wolałabym, żebyście skupiły się na innych wątkach. I wiem, rozdział nie najlepszy, ale musiałam jakoś przez to przebrnąć. A teraz podsumowanie. Może to mi lepiej pójdzie. Trzymajcie kciuki!
I oczywiście kto odpadnie. Jeden głos na kogoś z Kozaków i jeden głos na kogoś z Żelkozjadaczy. :D
Kozaki
Bridgette
Noah
Tyler
Zelkozjadacze
Alewiadro
Gwen
Heather
Lindsay
Sierra
Trent
A tak przy okazji... Co do kozaków, to mam specjalne plany, więc się nie czepiajcie, że tępię biedaków! ^^
najpierw zaglosuje: Bridgette i Heather ;D a teraz komcio: Trencio Natrencio jest z Alice????!!! dooobra myslalam o parze G+D ale zal mi bylo Trencia a teraz ... namieszalas mi w glowie xDD no boooo ... jak juz chcieli dac Duncana z Gwen to dlaczego najpierw wymyslili watek z Gwen i Trenciem??!! haha xD no doobra xD no bo ostatnio ogladam co dzien odc. z 3 sezonu TP xD i zaczynam myslec co by tu jeszcze wykombinowac xD ahahah oho zaczyna sie nocna glupawkaaaa :DD waaaa BTR rulez xDD hahaa xD no i oczywiscie czekam na nastepny odcineeeeeeeeeek!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGłos na Sierre ^^ szkoda mi biedaków xDDD
OdpowiedzUsuńI Tylera, jej jak go pobili =.="
Chris tu był najlepszy xD
A Sylwia dobrze mówi : Trencio z Alice ???????'?'?'??'??????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????
P/s: Dziś 01.04 xD
Kasane Teto xDDD
Supcio notka xD Głos na Tylera i Lindsay xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam Totalną Porażkę, a twojego bloga po prostu kocham! super piszesz nocie :d A Alice jest genialna normalnie xD
OdpowiedzUsuńgłos na Lindsay i Tylera. A niech się cieszą, że będą razem xD
Głos na Lindsay i na Tyler'a ;) Może w końcu Linds zajarzy, że to z nim jest :D
OdpowiedzUsuńPS. Notka jest :PPP
grrrr zjadło zostałe ocenzurowane przez ACTA :C
Usuń"Ida na zakonnice" buahahahahahahaha:D
OdpowiedzUsuńa głos na Tyler'a i Lindsay:)